Henryk Grynberg
Res Publica Nowa, September 2002


Palestyna, Palestyna...

W nienawisci i fanatyzmie nie ma logiki, totez nie ma (i nie moze byc) logicznego rozwiazania.

Nie protestuje sie, kiedy Zydzi gina (nigdy nie protestowano), tylko kiedy zwyciezaja. Zydom nie wolno zwyciezac. Nie wolno im "ponizac" Arabów. Ciekawe, kto by protestowal, gdyby zwyciezali Arabowie? I mozna sobie wyobrazic "ponizenie", jakie czekaloby wtedy Zydów - nie tylko w Palestynie.

Wies sie nazywala Nadzieja, ale mówilo sie Palestyna, bo piach i Zydzi tam gospodarzyli, jedna ale liczna rodzina, Zabokliccy sie nazywali. Jakies piec kilometrów od Nowej Wsi, gdzie urodzil sie mój ojciec, i Zabokliccy byli spokrewnieni lub spowinowaceni z moja babka - juz nigdy sie nie dowiem, jak. Na modlitwy przychodzili do Czarnych Glów, gdzie tez mieszkali Zydzi, i tez Zabokliccy. To nie byla bóznica, w tylnej izbie sie zbierali. Pewno stad Czarne Glowy. Nadzieja to tez zydowska nazwa, po hebrajsku ha-tikwa, piesn pod takim tytulem stala sie zydowskim hymnem narodowym: "Jeszcze nie porzucilismy nadziei..." to to samo co "Jeszcze Polska nie zginela", pomimo róznicy wieku.

Zydowska nadzieja jest klinem pomiedzy Europa, Afryka i Azja, ostrym jak nóz, koscia odwiecznej niezgody. Miejscem szczególnym, tratowanym przez wszystkie mocarstwa, jakie pojawialy sie w historii i znikaly, od Babilonii do Wielkiej Brytanii. Wszystkim tu bylo po drodze. Napoleon i Rommel byli o krok, Amerykanie pewno tez predzej czy pózniej wyladuja. Szczególny los rzucil - wielokrotnie rzucal - w to szczególne miejsce naród szczególnie wybrany.

Palestyne proklamowali Rzymianie po zdobyciu Betaru, ostatniej twierdzy Zydów, azeby zatrzec po nich slad i obwiescic ostateczne zwyciestwo Filistynów. Bylo to w sto lat po ukrzyzowaniu Jezusa z Nazaretu, którego nazywano Galilejczykiem, jesli wiec sie slyszy w kosciele - a slyszy sie coraz czesciej - ze przyszedl na swiat w Palestynie, to jest to anachronizm, jeszcze jeden antyzydowski nonsens i filistynizm. W ciagu siedemdziesieciu lat wojen z Zydami (66-135) Rzymianie wycieli wiekszosc drzew owocowych i gaje balsamu, któremu nie bylo równego, a i rebelianci niszczyli wszystko, co moglo wyzywic legie nieprzyjaciela. To samo robili kolejni najezdzcy i okupanci, ostatnie lasy wycieli Turcy na podklady kolejowe.

Od poczatku XX wieku po zydowskich ulicach Europy i Ameryki biegaly dzieci z bialo-niebieskimi puszkami. Do 1947 wykupiono za te pieniadze 234 tysiecy akrów i zasadzono piec i cwierc miliona drzew, budowano za nie Tel-Awiw i nawadniano pustynie. Widzialem te puszki w Lodzi jeszcze w 1948, w kazda niedziele. Mialem dwanascie lat i wypatrywalem wzmianek o Palestynczykach. Ilu padlo, ile kilometrów na pólnoc, poludnie, zachód od Jerozolimy. Podawano je w kilku wierszach, na dalszych stronicach, u dolu. Palestynczykami byli wtedy Zydzi. "Zydzi do Palestyny!" - wolano, kiedy szlismy ze szkoly. Ich bylo wiecej, wiec wbiegalismy do bram, a potem odwracalismy sie i na nich. W ciasnej bramie przewaga liczebna nie miala takiego znaczenia. Gorzej bylo na Radogoszczu, gdzie uczyli sie starsi chlopcy, tam sie chodzilo przez pola. Wracali posiniaczeni i dumni: "Bilismy sie z Polakami". Wiedzieli, ze trzeba sie bic. Wrócil do zycia przedwojenny zydowski klub sportowy "Gwiazda" i trenowalismy boks. Po treningu szlo sie calym chodnikiem i glosno mówilo po zydowsku. Ja nie, bo nie bardzo umialem. Bylem najmlodszy i najmniejszy, kazali mi isc z przodu i niech mnie ktos tylko zaczepi! Wiekszosc chlopców przezyla w Rosji, gdzie przeszli najlepszy trening. Bracia Manes i Luzer nienawidzili jeden drugiego i bili sie miedzy soba o byle co, ale niech tylko któregos zaczepil ktos obcy! Szedlem z Manesem przez park, prowadzil rower. Minal nas rosly junak ze Sluzby Polsce i mruknal cos pod nosem o Palestynie. "Potrzymaj rower" - powiedzial spokojnie Manes. Trzask, trzask i idziemy dalej.

Wcale nie mielismy nic przeciwko temu, zeby "Zydzi do Palestyny". Przeciwnie, co pare nocy którys z chlopców uciekal z Domu Dziecka, a po miesiacach dostawalismy list z Palestyny: "Eto nie strana, a skazka!" Uciekali z kibucami, które przekradaly sie przez granice, sama mlodziez. Mnie mama tez zapisala, do Szomer Hacair, który byl najpopularniejszy, lewica, ale musialem czekac az podrosne. Chodzilismy do zydowskiej szkoly i uczylismy sie zawziecie hebrajskiego, a na przerwach tanczylismy hore, wykrzykujac: "Dawid, melech Israel, chaj, chaj ve-kajam" ("Dawid, król Izraela zyje, zyje na wieki") i "Am Israel chaj" ("naród zydowski zyje"), a takze po polsku: "Jedziem do Erec, jedziem do Erec, jedziem do Palestyny!" - zeby wszyscy wiedzieli.

Najwieksza radosc w moim zyciu widzialem, kiedy wiekszosc narodów o nieczystym sumieniu (Arabowie glosowali przeciw, a Wielka Brytania i 10 innych panstw wstrzymalo sie) przyznala wreszcie Zydom pól cwierci (21 tys. kilometrów kwadratowych) Ziemi Obiecanej. Nareszcie, bo trzy cwierci oddano jeszcze w 1922 Arabom (Transjordania-Jordania). Nareszcie, bo dopiero po holocauscie. Po najdluzszym wygnaniu, najdluzszej niewoli, mece, pogardzie, modlitwie, nadziei, po najglebszej rozpaczy. To byl powrót rozpaczliwszy od ucieczki z Egiptu. Nawet porównac sie nie da. Smierc i zmartwychwstanie. Nowa Biblie trzeba napisac.

Po 1948 fundusze z bialo-niebieskich puszek szly na odkamienianie ugorów, niwelowanie tarasów pod uprawe, osuszanie bagien. Do 1967 odzyskano w ten sposób jeszcze 250 tysiecy akrów, zasadzono 90 milionów drzew, zbudowano dwa tysiace kilometrów dróg, zapewniajac prace tysiacom imigrantów. W uwolnionej od malarii Dolinie Hula (Górna Galilea) zbierano zboza, trawy pastewne i kwiaty - pod ostrzalem syryjskich armat i czolgów z Wyzyny Golan. Na trzystu hektarach mokradel, które specjalnie pozostawiono, laduje trzysta gatunków ptaków z wszystkich trzech kontynentów - zimorodki, krogulce i dzierzby z Europy i Kazachstanu, afrykanskie pelikany. Skladaja jaja w moszawach, pozywiaja sie koszerna ryba z kibucowych stawów. Widzialem tam równiez potomstwo bialych bocianów, które swego czasu przyniosly mnie do Radoszyny i dogladaly z wysokiego dachu folwarcznego spichrza. Samoloty odrzutowe i media maca powietrze, zmuszajac je do zmiany szlaku, ale wciaz trafiaja do tej wybranej ziemi i wody. Te, co w pore nie trafia, gina. Nastawialem budzik na godzine przed switem i stawalem nad urwiskiem w rzeskim, marcowym chlodzie. Budzily sie jak symfonia, ogromna, która nie miesci sie w ludzkich uszach ani magnetofonie, a co dopiero na papierze. Co rano sluchalem, jak zaczyna sie swiat. Co rano od nowa. Z ciemnosci, zanim staje sie swiatlo. Jak ten pierwszy. Jak wtedy, kiedy pierwszy raz zbudzil sie czlowiek.

W czerwcu 1967, po najkrótszej i najlagodniejszej z wojen, Zachodni Brzeg, Strefa Gazy i wschodnia Jerozolima przeszly spod okupacji jordanskiej i egipskiej pod izraelska. Tylko ze jordanskiej i egipskiej nie nazywano okupacja, Arabów pod okupacja Jordanii i Egiptu nie nazywano Palestynczykami, a na ziemiach przez nie okupowanych nie zadano zadnego panstwa palestynskiego. Mozna smialo powiedziec, ze gdyby nie Zydzi, nie byloby problemu palestynskiego, ani Palestynczyków, ani Palestyny. Piachy, kamienie i bagna zostalyby rozszarpane przez Egipt, Syrie (która polknelaby Liban) oraz Irak (który polknalby Jordanie) i nikt by sie tym nie przejmowal, wlacznie z Arabami Zachodniego Brzegu i Gazy, którzy -byliby - jak przed Mandatem Brytyjskim - Syryjczykami, Egipcjanami, Beduinami. Zamiast zabijac Zydów, zabijaliby - z duzo wiekszym powodzeniem - jedni drugich. Zamiast sporadycznych, nerwowych ataków i odwetów, media mialyby regularne, nieskrepowane rzezie jak w Algerii, Sudanie, Kurdystanie, Kaszmirze i Afganistanie sprzed amerykanskiej interwencji. Otwarte wojny wybuchalyby nie co dziesiec lat, lecz co rok, w coraz to innej konfiguracji, a cena nafty szybowalaby na wysokosc plomieni z pól naftowych. Tak, tak, Izrael w nieustajacym konflikcie z Arabami jest jedynym skutecznym moderatorem i stabilizatorem na tym dzikim, zapalnym zadupiu, jedyna gasnica. O czym dobrze wie Ameryka, kiedy opowiada sie po jego stronie.

To nieprawda, ze chodzi o "okupacje" i granice sprzed 1967. W marcu 1920 w osiedlu Tel Chaj (przy libanskiej granicy) zginelo osmiu Zydów; w maju 1921 w Jaffie i Petach-Tikwie 47 a 146 zostalo rannych; w sierpniu 1929 w Jerozolimie, Hebronie i Safedzie 133, a 339 zostalo rannych, w kwietniu 1936 zginelo 18 w Jaffie, a w ciagu nastepnych szesciu miesiecy 80 w innych czesciach kraju. Zabijano na ulicach i drogach jak dzis, tylko na ówczesna skale. Rabowano zydowskie mieszkania, warsztaty i sklepy, burzono synagogi i palono zwoje Tory jak w Europie. W Palestynie Zydzi nie byli jednak tak bezbronni jak w Europie, wiec Arabowie placili za to cene, która dzis by nazwano "proporcjonalna": w maju 1921 zginelo 48, a 73 zostalo rannych; w sierpniu 1929 zginelo 116, a 232 zostalo rannych - "chiefly from police action" (glównie z rak brytyjskiej policji), jak podkreslila brytyjska Commission of Inquiry. Do stlumienia pierwszej arabskiej intifady (tak sie nazywala) w latach 1936-39 Brytyjczycy uzyli wojska, tankietek i samolotów. Komisje jednoznacznie orzekaly, ze glówna przyczyna ("fundamental cause") zajsc byla "animozja rasowa Arabów" ("racial animosity on the part of the Arabs") i ze to oni byli napastnikami ("the racial strife was begun by Arabs".

Po podziale Palestyny, którego Arabowie nie uznali, i krwawej wojnie 1948, która wywolali, wiekszosc ulamka Palestyny przeznaczonego na jeszcze jedno panstwo arabskie znalazla sie po stronie Egiptu i Jordanii, której dodatkowo udalo sie zagarnac stara czesc Jerozolimy, przewidzianej jako miasto miedzynarodowe. Przez dlugie, krete granice, skad bylo blisko do kazdego domu w Izraelu, przenikali zabójcy zwani infiltrantami i samobójcy zwani fedainami.

Syryjskie armaty i czolgi z wysokosci Golanu strzelaly do rybaków na jeziorze Galilejskim i rolników na polach. Nieustannie gineli zolnierze na granicach i mieszkancy przygranicznych osiedli, rolnicy pracowali w nocy, z bronia. Bez uzbrojonej eskorty nie mozna bylo jechac do Ejlatu, a nawet nad Marze Martwe. Na stara Jerozolime patrzylo sie z wysokich dachów, ukradkiem, bo po tamtej stronie czekali na okazje dobrze wycwiczeni przez Anglików strzelcy Legionu Arabskiego. Izraelscy komandosi i ochotnicy z pogranicznych kibuców wypadali na terytorium wroga i niszczyli bazy terrorystów. W trzech tysiacach napadów terrorystycznych i starc w latach 1951-56 zginelo 400 Izraelczyków, 900 odnioslo rany. Prasa zamieszczala drobne notatki, telewizji tam jeszcze nie bylo. Niedawno zapytano przywódce oficjalnej organizacji terrorystycznej, czy sie zgodzi na pokój, gdy Izrael wycofa sie za granice sprzed 1967. - O tym pózniej porozmawiamy - odpowiedzial.

Duzo sie jednak zmienilo od czasu Mandatu Brytyjskiego. Arabowie nie sa juz rasistami. Nawet kiedy otwarcie nawoluja do zabijania Zydów; nie Izraelczyków, nie "syjonistów" - wszystkich; nie w Izraelu, nie w Palestynie - wszedzie. Natomiast rasizmem stalo sie wszystko, co robia Zydzi. Nawet mur, którym chca sie zaslonic przed barbarzyncami jak ongis Chinczycy. W 30 lat po holocauscie narody zjednoczone pod przewodnictwem bylego hitlerowca nazwaly rasizmem zydowski ruch narodowo-wyzwolenczy, pierwszy od upadku Betaru. W 50 lat po holocauscie swiatowa konferencja przeciwko rasizmowi okazala sie swiatowa heca przeciwko Zydom. I raz jeszcze sie okazalo, kim, czym jest wiekszosc na tym swiecie. Izrael jest brzydkim slowem, jak dawniej Zyd. Jedyna oaza demokracji i cywilizacji, jaka jest i jakiej sie mozna spodziewac na arabskiej pustyni. Wysepka na morzu nienawisci, gdzie pól miliona ofiar rasizmu uniknelo najwiekszego w dziejach mordu rasistowskiego. Gdzie schronila sie wiekszosc ocalalych i gdzie wciaz uchodzcy znajduja schronienie. Azyl, dzieki któremu jeszcze mamy odwage byc Zydami. To najlepsze, co nam sie zdarzylo w ciagu dwóch tysiecy lat. Cud, który naprawde sie zdarzyl. Holocaust wykazal, ze Tora nie jest wystarczajaca oslona, ale jak dlugo moze bronic sie swiecka twierdza? Przed barbarzyncami, którzy nienawidza przykazan i swiadków, którzy tyle razy ich widzieli na goracym uczynku. Przed pogromem, który sie nigdy nie konczy. Przed mediami, które sa grozniejsze od ambon.

Media to wladza, nie czwarta, ale pierwsza. "Inzynieria dusz", "rzad dusz". Wiedzial o tym Hitler, Stalin, nawet Moczar. A najskuteczniejsza jest manipulacja wizualna, obraz, który "mówi wiecej niz tysiac slów", i który trudniej przylapac na klamstwie.

Nachalne klamstwo obrazkowe z propagandy hitlerowskiej i wciaz prymitywne ze wschodnio-europejskiej nagonki "antysyjonistycznej" 1967-69 (w której przodowala szkola polska), wysofistykowalo sie w ogólnoswiatowej kampanii palestynskiej.

Oto dwóch izraelskich zolnierzy w strzeleckim przysiadzie, przed nimi nobliwy, siwy pan w cywilu wyciaga bezbronna dlon i zadnego wyjasnienia, kto on ani dlaczego sie znalazl na wyciagniecie dloni od wymierzonych luf, tylko duzy tytul artykulu: "Wiara i zgorszenie" o pedofilii w kosciele. Ciemny zaulek, w tle dwaj izraelscy zolnierze, na pierwszym planie porzucone damskie sandaly z podpisem "Kwiecien 2002, Betlejem" obok artykulu pod tytulem "Arytmetyka nienawisci". Uszkodzone z frontu dwa jednopietrowe budynki to "Ulica w Betlejem zniszczona przez izraelskie czolgi", a notatka pod tytulem "Trzech mlodych chrzescijan zginelo w Betlejem" informuje, ze "w miescie otoczonym przez wojska izraelskie tocza sie krwawe walki" (których tam nigdy nie bylo) i ze "patriarchat lacinski w Jerozolimie podal nazwiska zabitych: Mousa George Abu Eid (19 lat), Rania Elias Kharoufeh (22 lata) i Johnny Tkaljieh (16 lat) - zastrzelony przez izraelskiego zolnierza na placu przez Bazylika Narodzenia Panskiego". Ani slowa o tym, w jakich okolicznosciach zolnierz go zastrzelil, ani w jaki sposób zginelo pozostalych dwóch. Korespondencja pod tytulem "Ludobójstwo i globalizacja prawa" dotyczy glównie oskarzonego bylego prezydenta Jugoslawii i wspomina o okolo pieciuset doniesieniach w belgijskich sadach na "domniemanych sprawców ludobójstw", jak Saddam Husajn, Rafsandzani, Kieu Sampan z Czerwonych Khmerów, ale na zdjeciu jest tylko premier Izraela z komentarzem pod tytulem "Szaron i libanska masakra".

Kobieta w arabskim stroju wymija uzbrojonego zolnierza, ciagnac za soba dwoje wystraszonych dzieci i podpis: "Hebron, listopad 2001. Izraelski zolnierz i palestynska rodzina - <<Wstyd i przemoc sa nierozdzielne>>" to ilustracja do obszernego eseju o podlozach konfliktu miedzy Zachodem a Islamem od sredniowiecznych krucjat do 11 wrzesnia 2001, zeby bylo oczywiste, ze glówna przyczyna konfliktu jest Izrael (to samo, co glosza arabscy ekstremisci) i ze wystarczy rzucic go wilkom (jak kiedys Czechoslowacje i o malo nie Polske), a bedzie swiety spokój. W innym obszernym artykule "Terror przeciw <<niewiernym>>" wspomniano Izrael tylko jednym zdaniem: "Najbardziej oczywistym obiektem ataków staly sie USA - nie tylko potezne w przestrzeni kulturalnej, gospodarczej oraz politycznej, ale takze wspierajace Izrael, te bolesna drzazge w arabskim ciele", a jednak caly podrozdzial zatytulowano "Drzazga w arabskim ciele". Tyle z powazanego pisma katolickiego, któremu sie wierzy. Jeszcze lepszy trick widzialem w powazanej amerykanskiej gazecie: niepozorna notatka o ofiarach zamachu terrorystycznego, a na zdjeciu "Arabska dziewczynka w Nablusie ucieka przed izraelskimi zolnierzami".

Wyja ambulanse z rannymi i ukrytym pod noszami materialem wybuchowym. Trumny ponad tlumem, z których poza kamera ten i ów zmartwychwstaje. Fotogeniczne arabskie Dawidki z procami przeciw zydowskim Goliatom, ale zaczajonych za Dawidkami strzelców z bronia maszynowa nie widac. Dzieci w krzyzowym ogniu, lecz nikt nie pyta, jak sie tam znalazly i po co. Ojciec niby oslania malego synka, ale reka macha, ze tutaj, tutaj. Kamera czeka, az któras z kul trafi i w koncu trafia - na wszystkie ekrany swiat. Ojciec dostanie dziesiec tysiecy dolarów, a efekt propagandowy jest bezcenny. Dziewczynka stoi za weglem i wysuwa raz po raz glowe, ale nic z tego. Kamera sie w koncu przesuwa na matke i reporterke, które caly czas staly opodal. "Oto jak narazone jest zycie dziecka" - mówi reporterka. I rzeczywiscie, tylko przez kogo? Praniu ulegaja nie tylko mózgi maluczkich. Wybitny politolog wyrazi przed kamerami zaniepokojenie, ze ginie nieproporcjonalnie wiecej Arabów niz Zydów. Wybitny poeta powie prasie: "Zydzi, którzy byli ofiarami najstraszniejszej zbrodni w czasie wojny, morduja Palestynczyków". Co za poczucie proporcji. I co za echo z 1968 roku. Wlasciwie trudno powiedziec, kto tu ulega, a kto bierze udzial w praniu.

"Get out of the West Bank!" - wola demonstrujaca aktywistka ("peace activists" w mediach ich nazywaja). "Wynocha z Zachodniego Brzegu!" - tlumaczy sprawozdawca TVP, który wszystko mocno przezywa, a najmocniej wszystko o Palestynie. Na marginesie: get out to tyle co "wyjdz" i "wyjdzcie", a czegos takiego jak "wynocha" po angielsku w ogóle nie ma. "To on" - mówi sprawozdawca, gdy na ekranie pokazuje sie premier Izraela. On zrobil to, on powiedzial tamto - jakby nie mial nazwiska, ani stanowiska (najtrudniejszego w swiecie) i jakby sprawozdawca byl z nim na "ty". "Warknela hebrajska komenda" - pisze tez uczuciowa reportazystka. Izraelski helikopter zaatakowal w Hebronie samochód, zabijajac dwóch dowódców Hamasu, a nasz sprawozdawca: "Izraelczycy przypuscili atak na Hebron, zginelo dwóch Palestynczyków". "Gdyby nie presja USA, izraelskie czolgi zrównalyby z ziemia palestynskie osiedla" - zapewnia sprawozdawca, który wszystko wie. Troche to subtelniejsze od 1968 roku, ale o co tym razem chodzi? Zeby Zydzi przegrali Palestyne, wrócili do Polski, odremontowali swoje rozpadajace sie kamienice, przywrócili zycie martwym miasteczkom i podkleili gospodarke zanim sie do reszty rozklei? A maja takie samo prawo wrócic, jak arabscy uchodzcy do Palestyny i co bardziej umiarkowani Arabowie od dawna takie rozwiazanie proponuja.

Arabskie ofiary naleza do glównych wiadomosci, a zydowskie do dalszych, jesli nie zadnych. O arabskich sie donosi od razu, a z zydowskimi sie czeka na reakcje Izraela, azeby pokazac nowe arabskie ofiary, a wspominajac o krwawych skutkach wczesniejszym arabskiego ataku, stwierdzic, ze reakcja byla "nieproporcjonalna". W Ameryce celuje w tej taktyce zaangazowana spolecznie, bezkomercyjna siec radiowo-telewizyjna, której sie z jakiegos powodu wydaje, ze Arabowie - od Fajsala do bin Ladena - to lewica. Mozna dojsc do przekonania, ze bez izraelskich kontrakcji, o zabitych Zydach wcale by nie donoszono - jak w czasie holocaustu. Izraelczycy powinni uzywac proc, nozy, butelek z benzyna i osobistych ladunków wybuchowych.

Za kazdego Izraelczyka powinien zginac tylko jeden Arab, az do ostatniego Zyda w Palestynie i problem zostanie rozwiazany. Jeszcze od nikogo w historii nie wymagano "proporcjonalnych" strat. Nawet od Amerykanów w Zatoce Perskiej, na Balkanach i Afganistanie, choc tez nie sa ulubiencami mediów. A juz w ogóle niczego sie nie wymaga od Arabów. Nawet kiedy radosnie morduja przechodniów na ulicach, biesiadników przy swiatecznych stolach, studentów w kafeteriach, zywcem rozszarpuja schwytanych.

Arabskie buldozery wyzeraja Wzgórze Swiatynne, skrupulatnie usuwajac slady zydowskiej przeszlosci, ale media wiedza tylko o podstepnym zydowskim "tunelu pod meczetem Al-Aqsa", którego nie bylo i nie ma. Arabscy terrorysci biora w zaklad i profanuja jedno z najswietszych miejsc chrzescijanstwa, ale media podaja, ze jest ono oblezone i zagrozone przez Zydów. Chrzescijanska milicja zamordowala w 1982 kilkuset uchodzców palestynskich w Libanie, ale media pamietaja "ludobójstwo popelnione w okupowanym przez Izraelczyków Libanie" i wrecz "masakre libanska Szarona". Izrael to "agresja", "inwazja", "masakra", natomiast Arabowie, którzy strzelaja i rzucaja butelki z benzyna, to "demonstranci", "protesters", najwyzej "militants".

Prawie kazdy "udany" zamach terrorystów jest masakra ludnosci cywilnej, ale kamery uporczywie szukaja masakry dokonanej przez Zydów. "Izraelczycy nie chca nam pokazac" - skarzyli sie reporterzy w Jeninie. Albo: "Pokazali tylko to, co chcieli". Albo: "Nie mozemy pokazac zabitych, bo ich nie widac". W koncu bylo widac plachte przykrywajaca czterech zabitych i piatego pod osobnym przykryciem. "Medyk powiedzial, ze ten piaty mial 55 lat". O pozostalych czterech nikt nie mial nic do powiedzenia, ale telewizja BBC dwa wieczory z rzedu pokazywala te scene. I dwa wieczory z rzedu sprawozdawca BBC powtarzal, ze w 1982 Izrael okupowal ("occupied") Bejrut, choc Izraelczycy wcale nie weszli do Bejrutu, a okupantami byli tam, jak i w calym poludniowym Libanie, wojacy Arafata, którzy grabili i mordowali miejscowych chrzescijan i wypadali na mokra robote do Galilei. Jednym z ich najwiekszych sukcesów byl napad na przedszkole w Maalot: 22 dzieci zabitych, 66 rannych. BBC nie wspomina, dlatego Izraelczycy w koncu weszli do poludniowego Libanu, ani o tym, ze jego mieszkancy witali ich jak wyzwolicieli, co widzialem na wlasne oczy.

Trafia sie kamerom gratka, gdy pocisk izraelski uderzy w niewlasciwy samochód, lub zamiast przebic jeden budynek, przebije piec. Nie pomija sie wtedy zadnego krwawego szczególu, krzyku rozpaczy, oskarzenia i potepienia, pietnuje "spirale przemocy", "wyrównuje" rachunek, choc to zwyczajny blad, nieszczesliwy wypadek, przypadek, a nie zamierzona rzez jak w autobusach, restauracjach, stolówkach studenckich, na ulicach izraelskich miast. Zdarza sie to bardzo rzadko jak na trudne warunki etnicznej wojny domowej, która od balkanskiej rózni sie wlasnie tym, ze jedna strona wykazuje maksymalna ostroznosc i powsciagliwosc, lecz o incydencie takim sie nie zapomina jak na przyklad o Maalot.

"Aktywisci pokojowi" przedostaja sie podstepem do betlejemskiej bazyliki i bohaterska piersia oslaniaja terrorystów, którzy ja okupuja. Pielgrzymuja do Ramallah, jak ich przodkowie do Moskwy, i obcalowuja oczywistych oszustów, defraudantów, gangsterów. "Jestesmy jedynym narodem okupowanym!" - klamia ich ulubiency w zywe oczy kamer, a aktywisci i sprawozdawcy udaja, ze nie ma Tybetu, Tamilów, Czeczenii, Kurdystanu, ani poludniowego Sudanu (gdzie pod arabska okupacja od lat ginie jakies 100 tys. ludzi rocznie). "Jedyni" sa takze palestynscy uchodzcy, choc tyle samo Zydów opuscilo w 1948 kraje arabskie, tez porzucajac dobytek i nieruchomosci, i nie mniej Polaków i Ukrainców porzucilo rodzinne domy i strony w 1945-46, nie mówiac o milionach Niemców. A co, jesli i oni zechca powrócic? Róznica? Tylko ta, ze Arabów nie wysiedlono przemoca i rozmyslnie ich sie trzyma w obozach uchodzczych - azeby nie bylo pokoju. Którego ulubiency "aktywistów pokojowych" wcale nie chca. Którego boja sie bardziej niz izraelskich czolgów. Bo dzis sa pepkiem swiata i permanentnym reality show, a czym by byli bez wojny? Komu byliby potrzebni? Kto by ich utrzymywal? Co by poczely ze soba trzy pokolenia, które nauczono tylko nienawidziec i zabijac?

Klamstwo medialne jest mozaika z drobnych pólprawd, wypaczen i niedopowiedzen powielanych wszedzie kazdego dnia. Sporne tereny sa "arabskie", wlacznie z "arabska wschodnia Jerozolima". To normalne, ze Arabowie mieszkaja w calej Palestynie, wlacznie z Hajfa, Safedem i Jaffa, a Zydom nie wolno ani w Hebronie, ani w Betlejem, ani okolicy, ani nawet w zydowskim od wieków kwartale starej Jerozolimy, gdzie Jordanczycy dokonali czystki etnicznej w 1948 roku. Normalne jest równiez, ze Arabowie studiuja na izraelskich uczelniach i lecza sie w izraelskich szpitalach, a Zydom nie wolno sie nawet pokazac poza granicami getta. Którego nie wolno im jednak izolowac zadnym murem ani kordonem, bo musi byc latwo dostepne dla Arabów, którzy pracuja u Zydów i musza miec te prace, bo inaczej grozi im glód. Ze w tym nie ma logiki? Bo w stosunku do Zydów zadna logika nie obowiazuje (nigdy nie obowiazywala).

Nie protestuje sie, kiedy Zydzi gina (nigdy nie protestowano), tylko kiedy zwyciezaja. Zydom nie wolno zwyciezac. Nie wolno im "ponizac" Arabów. Ciekawe, kto by protestowal, gdyby zwyciezali Arabowie? I mozna sobie wyobrazic "ponizenie", jakie czekaloby wtedy Zydów - nie tylko w Palestynie. W nienawisci i fanatyzmie nie ma logiki, totez nie ma (i nie moze byc) logicznego rozwiazania.

Klamie sie z premedytacja, bo Zydów jest za malo, zeby odeprzec tyle klamstw. Nie nadazymy, nie przekrzyczymy. Holocaust nauczyl nas liczyc tylko na siebie, czuwac, bronic sie, kontrowac, uprzedzac ataki, nie pozwalac zepchnac sie do defensywy, nie ustepowac. Nie mozna nas juz wiecej oszukac i zaprowadzic do rzezni, ale wciaz mozna zakrzyczec na smierc.

Ta wojna trwa juz tysiace lat i wciaz maja przewage Filistyni. Wygnali Zydów z Palestyny, potem do Palestyny, teraz znowu chca z Palestyny - "wynocha!" Zmienilo sie tylko to, ze nie mamy juz gdzie sie cofac, ze bez tej twierdzy juz nie przetrwamy. A jak wygladalby swiat bez Zydów - o malosmy sie nie przekonali. Filistynom jak zwykle brak wyobrazni. Nie zdaja sobie sprawy, ze - przy dzisiejszych srodkach w lapach czlekoksztaltnych - bez zydowskiego katalizatora, moderatora, stabilizatora, systemu ostrzegawczego i srodka lagodzacego, nie przetrwa równiez ten zglobalizowany, coraz mniejszy swiat. Antyzydzi, którzy juz nieraz pokazali, ze bardzo sa samodestrukcyjni, powinni ostrozniej marzyc.

"Izrael sprzeciwia sie opinii Swiata!" - krzycza media. Nie porzucajmy nadziei, ze nigdy nie przestanie.


back